środa, 30 grudnia 2015

magister

Nareszcie ktoś przestał się użalać nad losem niewydarzonych magistrów.
Tylko nie bardzo wiem w jaki sposób rząd miałby kontrolować w jakich kierunkach uczelnie kształcą, szczególnie uczelnie prywatne. Istnieje (chyba jaszcze) coś takiego jak „kierunki zamawiane”, ale nie wiem jakie są efekty tych działań. Na przykładzie dzisiejszych bezrobotnych absolwentów „szkół wyższych” widać porażkę reformy edukacji przeprowadzonej przez rząd Buzka, kiedy to polikwidowano zasadnicze szkoły zawodowe, technika, a położono nacisk na licea ogólnoksztalcące, po ukończeniu których można co najwyżej zostać kasjerem/ką w hipermarkecie. Ale już widać , że idą zmiany, tym razem bez pomocy rządu. Jakieś 2-3 lata temu Cech Rzemiosł w Rybniku otworzył szkołę zawodową ksztalcącą w potrzebnych zawodach, a kopalnia w moim mieście od nowego roku szkolnego otwiera szkołę górniczą. Szkoła taka istniała, ale po reformach zastała zlikwidowana. A jaki problem po ukończeniu szkoły zawodowej kontynuować naukę w technikum (kiedyś był wybór między dziennym a wieczorowym), a póżniej studiować. Sam przeszedłem taką drogę. Wtedy absolwent takich studiów jest fachowcem , którego zatrudni każda firma, a przede wszystkim ma praktykę. Tylko to wymaga od młodego czlowieka dużo samozaparcia i sinej woli, nie jest łatwo pracować i uczyć sie jednocześnie.Szwecja jest ciekawym przykładem, ale jej porówywanie z Polską chyba nie jest na miejscu – punkty wyjścia zdecydowanie różne.
Swoją droga trzymam kciuki za Szwedów. Mieliśmy być drugą Japonią – bach dekada stagnacji; potem imała być druga Irlandia, za dwa lata bankructwo; chciano u nas robić Węgry – zaraz problemy; była mowa o budowaniu polskiej Nokii – Nokia na krawędzi upadku. Boże chroń Szwecję
Niemiec osobiście nie znam, ale USA już tak i wiem, że mobilność na rynku pracy jest olbrzymia i bzrobocie jest problemem bardzo okresowym. Ludzi w więzieniach dużo, tylko czy aby jest sens to mieszać? Wskaźnik o czymś mówi, ale takie podejście trochę przypomina stare „ale u nich Murzynów biją”. „Mają mniejsze problemy z bezrobociem, ale za to więcej ludzi w więzieniach”.
Zamierzam regularnie wracać do tematu.
Zgadzam się, że w wielu przypadkach firm w pewnych branżach prawa pracownicze nie są problemem, ale szczególnie w małych firmach i operujących w branżach stabilnych lub schyłkowych to duży problem. Będę jeszcze o tym pisał

czwartek, 10 września 2015

asymilacja

“Bogate arabskie kraje nie chcą u siebie islamskich uchodźców. Mamy je wyręczać? Amnesty International przedstawiło raport, w którym pisze, że Arabia Saudyjska oraz bogate kraje Zatoki Perskiej nie robią nic, by przyjąć imigrantów z Syrii. Z kraju, który oprócz tego, że jest ich geograficznym sąsiadem to jeszcze bliskim kulturowo. Szczególnie dziwi, ale też zastanawia niechęć do swoich braci w wierze. Syrię opuściło już ok. 4 mln uchodźców. Niechętni do ich przyjmowania są nie tylko Europejczycy. Okazuje się, że bliskie kulturowo kraje islamskie nie robią nic, by pomóc syryjskim uchodźcom. Amnetsy International ustaliło, że Arabia Saudyjska, Katar, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Kuwejt i Bajhran oraz Japonia, Rosja, Singapur i Korea Południowa nie zaproponowały żadnego planu przesiedlenia dla obywateli Syrii, która jest w stanie wojny domowej. Nasuwa się pytanie, dlaczego bracia w wierze nie przyjmują uchodźców z otwartymi rękami? Niechęć do chrześcijan można byłoby  pożyczki chwilówki Wrocław  zrozumieć, ale do uchodźców wyznających islam jest dziwna.” Emocjonalnie jestem za przyjęciem uciekinierów spod bomb, rakiet z dronów i noży podrzynaczy gardeł.
Ale, czekają nas dekady migracyjnej fali i dziesiątki milionów chcących żyć w lepszych niż w ich ojczyznach warunkach.
Ile jesteśmy w stanie wchłonąć jako Europa?
20-40 milionów?
To chyba górna granica możliwości asymilacyjnych.
Ci ludzie uciekają przed warunkami stworzonymi w ich ojczyznach przez kraje europejskie i USA. Brak perspektyw i nędza są spowodowane przecież ingerencją tych krajów w sprawy wewnętrzne tych, w których toczy się obecnie wojna.
Inne, są skorumpowane przez zachodnie koncerny łase na tanią siłę roboczą, brak norm ochrony środowiska, bardzo niewielkie opłaty za korzystanie z zasobów  jak sie.
Jakim problemem jest kupienie afrykańskiego premiera, czy arabskiego szejka?
System wspierany przez kraje demokratyczne jak najbardziej, eksploatacji tubylców w krajach zależnych od mocarstw, właśnie się wali.
Czy panowie politycy, i ponadnarodowe korporacje go zmienią?
Po co mieliby to robić?
Przecież zyski czerpane z tego są prywatne, koszty ponoszą podatnicy?
A bez zmiany podejścia do tych neo czy półkolonii, nie zmieni się nic.

sobota, 17 stycznia 2015

ksiazka

 Ponieważ często chorowałem (astma) i nie chodziłem do szkoły, zazwyczaj okładałem się książkami w łóżku i czytałem. Najbardziej ulubioną lekturą była przedwojenna Encyklopedia Trzaski, Everta i Michalskiego w pięciu tomach. Oczywiście najciekawsze były ilustracje i mapy. To duża frajda zajmować się dzieckiem, widzieć jak radośnie “zdobywa” nowe umiejętności jak chętnie się uczy i poznaje świat. Jak się wygłupia, papla, małpuje, uśmiecha czy obraza się. Wspólne pływanie, nurkowanie, najpierw w basenie a później już “dorosłe”, sanki, narty, książki, opowiadania, “czarodziejska latarnia” z rytuałem przygotowań, budowanie zamków z piasku czy rzeźby w śniegu. I tysiące innych rzeczy robionych razem z dzieckiem.
Czasem zastanawiam się dlaczego szkoła zabija chęci poznawcze dzieci?mam nadzieję, że szkoła nie odbierze nam radości wspólnego czytania. Przeszliśmy pierwszą klasę i nic się nie zmieniło, oby tak dalej:) Może też sama szkoła się ciut zmieniła od czasu, gdy ja byłam dzieckiem i rzeczywiście straciłam dużą część fantazji, kiedy zaczęłam być uczennicą. A wspólne czytanie najprzyjemniejsze jest oczywiście w łóżku
Dobrze, ze szkole nie udało się odebrać dzieciom przyjemności przebywania ze sobą, chociaż dużo robi w tym kierunku. Ta bezsilność, jak było się tłamszonym przez belfra “czy jesteś jej/jego adwokatem?” gdy stawało się w obronie kumpla. A wredne, najczęściej, babsko wiedziało ze uczeń miał racje ale ona może.Były też i inne książki, ale tę encyklopedię pamiętam najbardziej i wspominam z wielkim sentymentem, ilekroć jestem u swojej mamy, gdzie do dziś tomy Encyklopedii stoją na półce, choć minęło już kilka dziesięcioleci.